Po pierwsze za smak, który można uzyskać - właściwie taki jak się chce. A po drugie za to, że wiem co jem.
Patrząc na etykiety niektórych produktów z kilometrową listą składników, coraz ważniejsze staje się świadome odżywianie. Szczególnie, kiedy można dostać mięso od znajomego hodowcy:-)
Boczuś, który popełniłam jest super miękki, słodko-ostry i raczej szybki w wykonaniu.
Składniki:
kawałek surowego, chudego boczku - np 1 - 1,5 kg
Marynata:
cebula
ząbek czosnku
płaska łyżeczka utartego imbiru
1/2 łyżeczki ziaren pieprzu
łyżeczka mielonej słodkiej papryki
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki chilli
liść laurowy
duża łyżka płynnego miodu
2 łyżki oleju
Suche składniki na marynatę wrzucić do moździerza i rozetrzeć lub wrzucić do miksera i zmiksować. Dodać miód i olej i rozetrzeć na jednolitą papkę.
Uzyskaną papką natrzeć mięso ze wszystkich stron i odstawić na ok 1 godzinę, żeby przeszło marynatą.
Następnie boczek wsunąć do rękawa - należy uważać, żeby nie pobrudzić całego rękawa bo marynata będzie się przypalała.
Zawiązać rękaw i wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 stopni, bez termoobiegu (góra, dół), na 1,5 godziny.
Można piec bez rękawa ale trzeba pamiętać o tym, żeby mięso co jakiś czas polewać powstałym sosem. Inaczej boczek spiecze się z wierzchu.
Wolę boczek pieczony w rękawie. Jest wtedy równomiernie zapieczony i nie przypalony.
Stan pieczeni można sprawdzić termometrem do mięsa - jeśli mięso w środku ma odpowiednią temperaturę to znaczy, że całość jest idealnie upieczona.
Po upieczeniu odstawić do lekkiego przestudzenia i przełożyć na talerz.
Sos, który pozostał po pieczeniu można wykorzystać do sosów - wystarczy zlać do pojemniczka, wstawić do lodówki i wykorzystywać w razie potrzeby.
Boczek jest najlepszy po schłodzeniu w lodówce - czyli właściwie na drugi dzień.
Skórę wtedy można zdjąć bez straty mięsa - właściwie sama odchodzi.
Smacznego 😋
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentuj, opiniuj, proponuj... z chęcią dowiem się co myślisz o moich kuchennych poczynaniach.